!DOCTYPE HTML PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01 Transitional//EN"> Wiersze Mikołaja
Jezus Chrystus, Maryja, Cervantes, 34lo, liceum Cervantesa, Wilkowojski
............. Strona główna ..... Biblia..... Jan Paweł II..... Centrum Myśli JP2..... Pope to You.............

Mikołaj Borkowski, ucz. kl. I

  • Ty naprawdę nie znasz granic
  • List do Ducha Świętego
  • Szklane góry
  • Ballada o sensie życia
  • Zdumienie nad Pasją



    Ty naprawdę nie znasz granic


    Ty naprawdę nie znasz granic

    Trójjedyny Wieczny Panie

    Gdyż naprawdę jesteś wielki

    Bo nieskończone Twoje zmiłowanie



    Ty naprawdę nie znasz granic

    Trójjedyny Wieczny Boże



    Wszelką boleść smutek wszelki

    Ty miłosierdziem swoim zmożesz



    Ty naprawdę nie znasz granic

    Trójjedyny Boże Święty

    W tobieśmy przemienieni

    Poprzez Twe święte sakramenty



    Ty naprawdę nie znasz granic

    Trójjedyny Boże Żywy

    Bo ze wszystkich bogów ziemi

    Tyś jedyny jest prawdziwy



    Ty naprawdę nie znasz granic

    Przenajświętszy Jezu Chryste

    Ty nam dajesz w zamian za nic

    To co najlepsze i najczystsze



    Ty naprawdę nie znasz granic

    Trójjedyny Boże Wieczny

    Ty nas chronisz przed piekłami

    Aż nadejdzie sąd ostateczny




    List do Ducha Świętego


    Dostojny i miłosierny Duchu Święty

    Ty co uświęcasz wszystkie sakramenty

    Proszę przebacz grzechy me i wykręty

    Miłosierny i dostojny Duchu Święty



    Noc nad miastem

    W noc ciemną

    Niebo gwieździste nade mną

    światło gwiazd co jak małe dyjamenty lśnią w oddali

    W noc ciemną

    Miasto świetliste pode mnę

    I ludzi widać co jak mrówki są liczni... i mali




    Szklane góry


    W posadach trzeszczy świat

    Zęby łamią się krat

    I wkoło lecą wióry

    Oto idziemy my

    Zdobywać szklane góry



    Lecz pod ciężarem lat

    Czas życie nasze kradł

    Aż nie został z nas ni wiór

    Oto odeszliśmy

    My zdobywcy szklanych gór




    Ballada o sensie życia


    Najlepszy już mnie dławi Życia kęs

    W końcu czy bezsensowność może mieć sens

    Jednak jakiś sens musi w tym tkwić

    żeby miast nie być jednak być

    Lecz czas mija w między czasie

    Żyć się nie da a jednak żyć da się

    Ponoć z perspektywy gwiazd galaktyki

    jesteś, będziesz aż i zaledwie nikim

    Więc spokojnie gdy coś cię boli

    Możesz użyć alkoholi

    Lecz czas w między czasie mija

    Życie jak choroba się rozwija

    Jednak warto byłoby coś stworzyć

    Miast bez żadnego sensu dni swych dożyć

    Każde dziecko w końcu o tym wie

    sztuka jest wieczna-a ty nie

    A świat się rozwija jak choroba

    Za chwilę tylko mogiła i żałoba

    Jednak nie mówcie mi ari vederci

    Prawdziwe życie rodzi się po śmierci

    zatem by nie urywać wątku

    Koniec wyższą formą jest początku




    Zdumienie nad Pasją


    Czy sens miało by Bóg za człowieka kaźń cierpiał oraz mękę

    gdy ten coraz lepsze na siebie zastawia wnyki

    Na wieczerzy Judasz w misie z Panem zanurza lewą rękę

    Podczas gdy prawą przelicza za swą zdradę srebrniki

    Gdzie jest tu sens by Bóg zbawiał człowieka siebie krzyżując

    Jak w Jego wielkości nasza zbawić się mogła małość

    W ogrodzie oliwnym uczniowie godzin dwóch nie wytrzymują

    Choć duch jak zawsze był ochoczy- zwyciężyło ciało

    Jak to w ogóle możliwe-nasze zbawienie w jego męce

    Jak z kajdan wykuto wieczności i bóstwa ikonę

    Żołdacy Chrystusowi zakładają cierniową koronę

    Jak to Bóg na ludzką sprawiedliwość wydać mógł się w Ogrójcu

    Jak człowiek swemu stwórcy mógł zadać w bok śmiertelną ranę

    Jak Bóg może dla człowieka ginąć by zbawić swych zabójców

    Nie, nie było to nigdy możliwe -Acz było dokonane