Jezus Chrystus, Maryja, Cervantes, 34lo, liceum Cervantesa, Wilkowojski
............. Strona główna ..... Biblia..... Jan Paweł II..... Centrum Myśli JP2..... Pope to You.............

Agnieszka Kruszyńska, ucz. kl. II



Takich twarzy jest wciąż zbyt mało

Spotkanie z p.Dominikiem Najbergem,
pracownikiem Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci

Jak zostać wolontariuszem Hospicjum? Gdzie znaleźć wiadomości na ten temat? Oczywiście, najlepiej szukać u źródła. W tym celu Pan katecheta Grzegorz Wilkowojski zorganizował w naszej szkole spotkanie z pracownikiem Hospicjum, panem Dominikiem Najbergiem. Spotkanie odbyło się 16 III 2006r., przybyło na nie więcej osób niż planowano, byli to przedstawiciele różnych klas.

Pan Dominik Najberg okazał się być niezwykle ujmującym człowiekiem, którego dobry humor zdaje się nigdy nie opuszczać... "Pracowałem w Domu Dziecka i uczyłem tam angielskiego... bo lubię uczyć angielskiego"- zaczął. Pracując tam przez dłuższy czas przekonał się jednak, że dzieciaki nie wymagają żadnej specjalnej opieki z jego strony, ponieważ dbają o to pracownicy Domu Dziecka. Kiedy zaczął nauczać języka angielskiego spostrzegł z kolei, że uczniowie nudzą się na jego lekcjach.

W tym samym czasie na warszawskich ulicach, a także w telewizji i prasie zaczęły pojawiać się plakaty zachęcające do wspomagania dziecięcych Hospicjów - "Zobaczyłem w telewizji reklamę... z takim motylkiem i dziewczynką w chusteczce, przyklejoną do szyby(...) potem napisałem list, zaoferowałem swoje umiejętności i okazało się, że parę dni później zostałem przyjęty i pojechałem do pacjenta". Kolejne etapy polegały na wgłębieniu się i poznaniu obowiązków pracownika Hospicjum. Na samym początku niezbędna jest obecność pielęgniarek, chociaż w przypadku naszego gościa, nie była konieczna na dłuższą metę.

Pierwszym pacjentem, jakiego pod swoje skrzydła wziął nasz wolontariusz był Grzesiek, chłopiec z zanikiem mięśni. Pan Najberg opowiedział nam, jak przy pierwszym spotkaniu wyciągnął do niego rękę mówiąc "Cześć!"podczas gdy Grześ patrzył na niego siedząc nieruchomo. Chory ten nie był zdolny do wykonania jakiegokolwiek ruchu, podczas gdy jego umysł pozostawał sprawny. W najmniejszych czynnościach pomocą służą mu rodzice. Przy oddychaniu Grześ wykorzystuje jedynie 8 % swoich płuc. Tata, chcąc ułatwić dziecku samodzielne oddychanie, skonstruował urządzenie z silniczka do wycieraczek samochodowych i kijka, naciskające na przeponę chłopaka. Respirator. Dzięki temu wynalazkowi oraz stałej opiece, chłopiec wciąż żyje. "Słuchajcie,to się generalnie zmienia człowiekowi wszystko, po takiej pierwszej wizycie, cały światopogląd i od tego momentu przestało mi cokolwiek przeszkadzać w życiu..."

Po pierwszym pacjencie przychodzili następni. Nasz gość wybrał pracę z młodzieżą, ponieważ to właśnie sprawia mu największą przyjemność. Częścią pracy wolontariusza jest także utrzymywanie kontaktów z rodziną chorej osoby, wspieranie jej- "wolontariusz staje się powoli przyjacielem rodziny, bo większość osób odwraca się od choroby śmiertelnej". Czasem wolontariusz i pielęgniarki z hospicjum zastępują matkę lub ojca, którzy odeszli bojąc się odpowiedzialności za tak poważnie chorą osobę". Moja mama umierała na raka, gdybym otrzymał taką pomoc to byłbym w siódmym niebie..." - wspomina wolontariusz. Podkreślił on także, że dla odchodzącego dziecka niezmierne ważna jest obecność rodzica i ciepło domu. Mali pacjenci umieszczeni w szpitalu wiedzą, kiedy przyjdzie im odejść. Są zmęczeni ciągłymi zastrzykami i lekarstwami przedłużającymi życie. Czekają na odpowiednią chwilę w samotności, aby oszczędzić najbliższym bólu i smutku. Wtedy "zasypiają" z uśmiechem na ustach.

Praca z ludźmi śmiertelnie chorymi zmienia nie tylko sposób pojmowania zjawiska, jakim jest śmierć- czasem może stać się czynnikiem skłaniającym do wiary w życie po śmierci. Dotyczy to także naszego gościa. Stało się to, gdy jego praca z jednym z pacjentów dobiegła końca i chłopiec został umieszczony w szpitalu. Opiekun zdążył już prawie zapomnieć jak były podopieczny wyglądał, a nawet, jak miał na imię. Pewnego dnia, idąc ulicą, przypomniał sobie wszystko zupełnie niespodziewanie. Postanowił zadzwonić do jego pielęgniarki. Okazało się, że tego dnia chłopiec zmarł- "Pomyślałem sobie, że on tak krążył i się żegnał".

***

"Hospicjum" to termin, który u większości ludzi wywołuje nieprzyjemne skojarzenia, słowo nierozerwalnie połączone ze śmiercią, z bólem, ze smutkiem. Wystarczy jednak spojrzeć na twarz człowieka, dla którego jest ono codziennością. Nie jest zmieniona grymasem bólu, czy rozgoryczenia. Nie. To oblicze pełne radości, jasne i ciepłe, ponieważ każdego dnia oddaje siebie dla tych, którzy przez swoją chorobę zostali wyłączeni z "normalnego" życia. Trwając od zastrzyku, do zastrzyku, poddawani niekończącym się badaniom lekarskim- w tym obliczu znajdują przyjacielski uśmiech.

Takich twarzy jest wciąż zbyt mało.


----------------------------------------------------------------

Niezbędne informacje o Warszawskim Hospicjum dla Dzieci:

http://www.hospicjum.waw.pl

poczta@hospicjum.waw.pl

ul. Agatowa 10, 03-680 Warszawa

022 678 16 11, 678 17 11